Luka

www.soloaroundtheworld.com

09 June 2013 | Portobelo, Panama
23 April 2013 | Portobelo
07 April 2013 | Porto Lindo
12 February 2013 | Cartagena
11 February 2013 | Cartagena
01 February 2013 | Panama, Portobelo
19 January 2013 | Cartagena
08 January 2013 | Portobelo
03 December 2012 | Portobelo
12 October 2012 | Portobelo
24 September 2012 | niedaleko Portobelo
20 March 2012 | Portobelo
15 November 2011 | Portobelo
10 August 2011 | Portobelo
05 August 2011 | Cartagena
04 August 2011 | Cartagena

Yamaha 15hp i noc pelna wrazen...

23 April 2013 | Portobelo
Beata
W ciagu ostatniego tygodnia w Portobelo zginely trzy silniki, Tohatsu 18hp, i dwie Yamahy 15hp...
Jedna z nich to moja - "nowka" .
Od poczatku.

Na Luce jest nowy zalogant z Polski - Krzysiek, ktory poplywa z nami 2-3 miesiace, Luis z Wenezueli, ktoremu konczy sie wiza i musi wyruszyc z Panamy, a ze nie ma za duzo kasy wiec na swoj rejs do Cartageny zarabia jako zaloga. Luis zrobi z nami tylko jeden rejs.
Jest tez stala (stara) zaloga - Ulises.
Po calym dniu pracy, przygotowywaniu Luki do nastepnego rejsu czarterowego, chlopaki gotuja smaczny obiad, po obiedzie Ulises bierze ponton i plynie na lad do kolegow, pogadac.( Ulises jest z Portobelo)
Wieczorem przyplynela w odwiedziny moja kolezanka Maria, pozniej wrocil Ulises z ladu...
Spedzilismy sympatyczny wieczor w piatke, dyskutujac przy winku i ice tea, Krzysiek i Luis poszli spac okolo polnocy, nastepnie "padl" Ulices, Maria zostala na Luce na noc i polozyla sie w salonie. Spojrzalam na zegarek, 1:30 am... senna sie jeszcze nie czulam.... nie chcac budzic reszty towarzystwa, zabralam laptopa i postanowilam troche do poduszki "pobuszowac" po internecie... tak... dopoki sen nie nadejdzie....
Zwykle spie w sterowce, bo tam najchlodniej, ale teraz sterowka zawalona masa rzeczy ktore nie znalazly narazie miejsca gdzie indziej... glownie wielka rola formiki, ktora ma byc wykorzystana w kabinie rufowej.
Z niechecia pomyslalam o "odgruzowywaniu"... mojego ulubionego miejsca, i dajac za wygrana, pogasilam wszystkie swiatla na Luce, i udalam sie do kabiny przy maszynowni...
Okolo godziny zajelo mi przejrzenie poczty, sprawdzenia co nowego na FB i na forum zeglarskim... spojrzalam na zegarek, 2:38 am.
Pomyslalam o Wacku, zwykle spi tuz przy mnie, dlaczego teraz go nie ma?
Wyszlam wiec na poklad sprawdzic co z Wackiem, Wacus lezal sobie "kolami do gory" (doslownie).
W tym momencie moj wzrok padl na rufe... i...
Nie ma pontonu, i "nowki" Yamahy 15hp.

Skoczylam pod poklad, obudzilam Ulisesa "gdzie jest ponton?"
Zerwal sie natychmiast i wybiegl na poklad.... Wskoczyl w ponton Marii z latarka - szperaczem , i przez nastepne pol godziny ( albo i wiecej? niewiem, przestalam spogladac na zegarek) buszowal po okolicznych krzakach i zaroslach na brzegu...
Obudzilam reszte towarzystwa. Z pokladu obserwowalismy Ulisesa, a wlasciwie poruszajace sie w krzakach swiatlo latarki.
Zlapalam za VHF i poinformowalam zeglarska spolecznosc Portobelo ze najprawdopodobniej pomiedzy 1:30 a 2:30 ktos ukradl z Luki ponton i silnik, no i... "czy ktos cos widzial"...
Podajac w przyblizeniu godzine, pomiedzy 1:30 a 2:30, sugerowalam sie tym, ze zlodziej na pewno nie podplynal, dopoki na Luce swiecily sie swiatla i slychac bylo rozmowy - jak sie pozniej okazalo, slusznie.
Na moja wiadomosc na VHF natychmiast zareagowal Jeff, zeglarz, a tymczasowo barman pracujacy w Hostelu Captain's Jack.
Jeszcze nie skonczylam powtarzac swojego "General Announcement to The Fleet" kiedy Jeff zadzwonil do mnie, i powiedzial ze juz rusza zeby pomoc szukac. Nagle przy wyjsciu z zatoki, przy barze Pirate Cove, rozszczekaly sie chyba wszystkie psy, pomyslalam ze moze tam jest nasz zlodziej, zaczelam wiec nawolywac Ulisesa zeby wrocil... nie slyszal, zlapalam safety horn ( 120db) , no i zrobilam niezla zadyme w srodku nocy....
Ulises wrocil, ciagnac za soba moj ponton... bez silnika, za to z porzuconym w nim, duzym nozem, na drugim holu mial stary kajak z polamanym wioslem.... znaleziony przy pontonie.
Mimo oporow Ulisesa, uparlam sie ze ja teraz plyne szukac, wskoczylam w ponton, Krzysiek krzyknal "Beata, zaczekaj, plyne z Toba", ale ja juz nie czekalam... Ulises zdazyl jeszcze wskoczyc do pontonu, kiedy juz ruszalam.
Przy samym brzegu stoczylam z Ulisesem bitwe... Nie chcial mnie wypuscic z pontonu i pozwolic mi na poszukiwania silnika w nocy, argumentujac " nie jestes mezczyzna, nie wiesz co oni Ci moga zrobic" itp. itd.
W trakcie tej mojej utarczki slownej i szarpaniny z Ulisesem.... Maria i Krzysiek wskoczyli w zdobyczny kajak... i na wioslach doplyneli do nas...
Krzysiek wzial latarke - szperacza i poszlismy razem szukac silnika, Maria z Ulisesem zostali przy pontonie i kajaku.
Przeszlismy jakies 400 - 500 metrow asfaltowa droga, z jednej strony gory, gorki, las, krzaki i zarosla, z drugiej strony, strome zejscie w dol, krzaki... i zatoka.
Krzysiek oswietlal latarka cale nabrzeze.... zagladalismy w krzaki, oswietlalismy kamienisty brzeg.
Nic.
Zaczelam sie godzic z mysla ze nie mam silnika, i zastanawialam sie jak w takiej sytuacji bede nadal pracowac i robic czartery...
Przez moja glowe przebiegaly tez mysli; " mam dosc, sprzedaje lodke, mam dosc wszystkiego"
Wracalismy w ciszy, po drodze dolaczyla do nas Maria z Ulisesem, Maria probowala nawiazac konwersacje ze mna, ale bylam wsciekla, i przestalam sie odzywac do wszystkich...
W pewnym momencie Ulises zawrocil, spory kawalek, wydaje mi sie ze wrocil w okolice miejsca, w ktorym znalazl moj ponton i kajak.
Zaczal oswietlac pobocze drogi, ale nie od strony zatoki, jak my to robilismy z Krzyskiem, tylko po drugiej stronie ulicy.
Nagle krzyknal ze ma cos, znalazl w krzakach zbiornik paliwa.... zaczal oswietlac wszystko dookola, oswietlil stroma gore.... i tam oparta o drzewo, ledwo zauwazalna z dolu, stala Yamaha 15hp...
Chcialam wejsc na gore po silnik, ale Ulises powiedzial ze zlodzieje jeszcze tam moga byc... i moge dostac kamieniem w glowke... i ze najlepiej zadzwonic po policje.
W trakcie tej calej akcji Jeff dzwonil do mnie co jakis czas pytajac o postepy... kiedy zadzwonil wiec kolejnym razem, poprosilam go zeby zadzwonil po policje.
Od policji otrzymal odpowiedz odmowna, nie przyjada, no bo jezeli silnik juz sie znalazl....
Maria zadzwonila wiec na policje po raz drugi, odpowiedzieli ze nie moga przyjechac bo... nie maja samochodu.
W tym momencie zirytowany Krzysiek powiedzial " ja to pierdole, nie boje sie, wchodze po ten silnik" .
Wspial sie na gore, zlapal za silnik, ale ziemia wraz z suchymi liscmi i kamieniami zaczela osuwac mu sie spod nog, weszlam wiec tez zeby mu pomoc....
Chwile walczylismy z obsuwajaca sie ziemia, probujac utrzymac rownowage... nie spasc i nie upuscic silnika, wtedy Ulises ruszyl zeby nam pomoc.
Ufff...Silnik lezy na poboczu drogi, Jeff wraz z dwojka znajomych jada samochodem zeby nam pomoc przetransportowac silnik na dock.
Przywiezli tez zimne piwo i papierosy.... jakby czytali w naszych myslach.
Ruszamy, Jeff prowadzi, silnik i piatka z nas na pace, Ulises z znajoma Jeffa biora ponton Marii i zdobyczny kajak i plyna odprowadzic go na dock.
Ale zanim ruszylismy, Ulises zaczal zbierac ogromne kamienie i z furia rzucac w kajak, Jeff skoczyl zeby powstrzymac Ulisesa, za pozno, kajak nie wyglada najlepiej z duzym peknieciem....
Mysle ze slusznie przypuszczalam ze zlodzieje ukradli silnik pomiedzy 1:30 a 2:30, i nie zdazyli z nim nigdzie uciec, bo narobilismy w nocy duzo halasu, najpierw nawolywanie Ulisesa, pozniej horn, wszystkie swiatla pokladowe na Luce, i nasze krzyki i klotnie przy nabrzerzu.... prawdopodobnie postanowili przeczekac zadyme i ukryli silnik na stromej gorze, w lesie, nie mieli juz chyba czasu wciagnac tam zbiornika... i tylko dlatego znalezlismy silnik.
Pisze "zlodzieje" w liczbie mnogiej, bo wydaje mi sie ze trudno by bylo jednej osobie wtargac silnik na ta gore...
Ale to tylko przypuszczenia...

Nie wiadomo kiedy zrobila sie siodma rano....
Chlopaki zaladowali kajak na pake samochodu Capitana Jacka, i zaparkowali samochod z ta zdobycza na srodku ulicy...
Jeden z zeglarzy, Dave poczestowal nas swiezo zaparzona kawa.... i kiedy tak pilismy ta kawe, ogladalismy kajak, i dyskutowalismy o wydarzeniach ostatniej nocy, zaczela sie zbierac wokol nas coraz wieksza grupka "lokalnych" ... w tym wlasciciel kajaka... ktory twierdzil ze o niczym nie wiedzial, ze ktos mu w nocy go ukradl...

Przyplynal tez ze swojej lodki wlasciciel tutejszego hostelu - kapitan Jack i od razu powiedzial " to sie musi skonczyc, dosc"
W ciagu jednego tygodnia 3 silniki....
Capitan Jack, kiedy ukradli mu jego Yamahe 15hp, dostal wiadomosc przez posrednika, ktory powiedzial ze zna kogos kto wie gdzie ten silnik jest, i ze odzyska go.... jezeli Jack zaplaci $200... Jack zaplacil.....i nacieszyl sie swoim silnikiem jakies 2 tygodnie. Ukradziono go znowu. Tym razem juz go nie odzyskal.

Wrocilismy na lodke, zaloga udala sie na zasluzony wypoczynek... a ja dlugo dlugo nie moglam zasnac.....
Udalo mi sie przespac jakies 3 godziny, wstalam, reszta wciaz spi.... ja jakos nie moge przestac myslec o wydarzeniach ostatniej nocy.

Z tych wszystkich ukradzionych w tym roku silnikow w Portobelo ( srednio 3-4 w ciagu miesiaca) tylko ja mam swoj z powrotem...

Na zdjeciu - zdobyczny kajak
Comments
Vessel Name: Luka
Vessel Make/Model: mikado 56
Hailing Port: Poland, Gdynia
Crew: Tomek & Beata & Wacek
About: *Wacek - Jack Russell Terrier
Extra: www.soloaroundtheworld.com www.skipthedariengap.com
Home Page: http://zeglarz.net.pl

s/v Luka

Who: Tomek & Beata & Wacek
Port: Poland, Gdynia
free counters Liczba wizyt od 31 marca 2011