Pierwsze ryby w tym rejsie
21 September 2010 | Pacyfik
Beata
Pierwsze ryby w tym rejsie, zlapaly sie rownoczesnie na obie wedki, 2 tunczyki:-) Tomek odwalil cala robote, wyczyscil, wyfiletowal, i usmazyl. Kochany ten moj kapitan:-)
Wydaje sie ze choroba morska powoli zwalnia mnie ze swojego uscisku, choc nadal pobolewa mnie glowa i draznia zapachy, podobne przewlekle objawy mialam w 2008 roku, gdy plynelismy z Ensenady do Cabo San Lucas (Mexyk) trwaly okolo 2 tygodni. Okropne jest to chorobsko kiedy trwa... ale pozniej, z perspektywy czasu... mysle ze to niezla dieta odchudzajaca - 2 tygodnie glodowki:-)
Tym razem rzucilam tez palenie, zapach dymu z papierosow przyprawia mnie o mdlosci... ten efekt moglby juz zostac na stale:-) Tomek tez rzucil palenie, jemu pewnie poszlo gorzej bo nie ma choroby morskiej:-) Snuje sie teraz i sprawdza plecaki i kieszenie spodni, w nadzieji ze znajdzie jeszcze jakies papierosy. Ale ma swoja tabake o mietowym zapachu, ktora co jakis czas wklada pod dolna warge (jak cowboy z Arizony...)
Ja ze swojej strony tez probuje mu pomoc:-) Tomek jest nerwowy kiedy rzuca palenie (juz to przechodzilismy), przed wyplynieciem kupilam wiec ziolowa herbate uspokajajaca i teraz raz dziennie mu ja serwuje, oczywiscie Tomek nie wie ze to herbata uspokajajaca. Ale mysle ze dziala, bo jak na odwyk jest zupelnie spokojny:)