Na Plebanii
01 February 2011 | Panama
Beata
Tomek od rana pracuje nad generatorem, silnik zaczal niepokojaco glosno stukac, a ja z proboszczem Frankiem pojechalam na plebanie.
Franek mial problem z komputerem, i to byl cel mojej wizyty.
Na plebanii zjawilismy sie w porze obiadowej, kiedy inni Bracia juz siedzieli przy stole, no i zalapalam sie na smaczny obiad:-)
Atmosfera byla przyjazna i serdeczna, ludzie wchodzili i wychodzili, widac bylo ze parafianie czuja sie w kosciele i na plebani jak w domu.
8 letnia dziewczynka, jak sie okazalo - ministrant, przywitala sie z Bracmi i ze mna i pocalowala nas wzytkich w policzek.
Klimat zupelnie odmienny niz w czestochowskich kosciolach - ktore poznalam...
Kto wie - moze jakbym wzrastala przy takim Kosciele, bylaby ze mnie zarliwsza katoliczka... i nie przestalabym chodzic do kosciola:-)
Do Proboszcza Franka zadzwonil Artur, okazalo sie ze wiadomosc sprzed dwoch dni:"zona chyba rodzi" nie byla falszywym alarmem, Artur ma syna, ktory jest w inkubatorze, i rodzice chcieliby jak najszybciej ochrzcic dziecko.
Ksiadz Franek odwiozl mnie na Luke, a sam pojechal do szpitala dokonac sakramentu chrztu, ktory odbyl sie w specyficznych warunkach inkubatora, niemowle poswiecone zostalo wacikiem nasaczonym woda swiecona. Dziecko zaczelo juz oddychac bez pomocy respiratora, ale ma klopoty z praca nerek.
Kierujemy w jego strone wszystkie nasze dobre mysli...