Luka

www.soloaroundtheworld.com

09 June 2013 | Portobelo, Panama
23 April 2013 | Portobelo
07 April 2013 | Porto Lindo
12 February 2013 | Cartagena
11 February 2013 | Cartagena
01 February 2013 | Panama, Portobelo
19 January 2013 | Cartagena
08 January 2013 | Portobelo
03 December 2012 | Portobelo
12 October 2012 | Portobelo
24 September 2012 | niedaleko Portobelo
20 March 2012 | Portobelo
15 November 2011 | Portobelo
10 August 2011 | Portobelo
05 August 2011 | Cartagena
04 August 2011 | Cartagena

Luka znow w Cartagenie

11 February 2013 | Cartagena
Beata
Kolejny, trzeci juz czarter, jeden z zalogantow - Tomek, juz z nami nie poplynal, wrocil do Polski, Tomek to dobry czlowiek, i dobry zeglarz, ale nasza wspolpraca sie nie ukladala. Jednak polubilam Tomka, nieraz zartobliwie rozladowal sytuacje, i sprawial ze czesto sie smialismy, a juz najlepsze byly Tomka tance, kiedy tylko uslyszal gdzies muzyke, zaczynal tanczyc:)

Poczatkowo reszta zalogi ( Ulices i Farid ) nazwali Tomka moim synem. No bo ciagle musielismy Tomka pilnowac zeby sie nie zgubil, zeby czegos nie zapomnial... etc.
Pozniej zaloga dala Tomkowi nowe przezwisko "Mister Bean" no i tak juz zostalo.
Tomek ostatnie 10 dni w Portobelo spedzil na s/v Kismet, pomagajac bezplatnie mojej znajomej, od niedawna wdowie, w zamontowaniu silnika i kilku innych drobiazgach na jachcie. India (s/v Kismet) zostala sama na lodce, bez pieniedzy, z silnikiem po remoncie, stojacym na srodku mesy, wiec stwierdzilam ze majac dwoch zalogantow; Farida i Ulicesa, moge spokojnie zrezygnowac z pomocy Tomka, i w ten sposob pomoc Indii... Tomek tez chetnie podjal sie tego zadania.

W trojke z Faridem i Ulicesem swietnie dalismy sobie rade i przed rejsem i w trakcie rejsu.
Co do Farida na poczatku mialam watpliwosci... Moj Kapitan zatrudnil go zanim trafil do szpitala, jednak Farid nigdy z nami nie poplynal, niedawno przyslal mi emaila, przypomnial o sobie i w ten sposob wrocil na Luke. Pierwszego dnia, kiedy ja pojechalam do miasta zalatwiac rozne sprawy, dzwoniac co jakis czas na Luke i upewniajac sie ze wszystko w porzadku.... Farid poczestowal siebie i specjaliste od internetu, ktory akurat montowal nowa antene na Luce - whiskey.
Kiedy wrocilam do mariny okolo 19 wieczorem, minelam po drodze "mojego" specjaliste od internetu i zapytalam ile mu jestem winna, odpowiedzial metnie "dzis nie rozmawiamy o biznesie, jutro"
Hmmm, zdziwilam sie troche, ale kiedy wrocilam na lodke, zrozumialam, Farid byl kompletnie nawalony... Pierwszy dzien w pracy...
Nie podejrzewalam ze sam poczestowal sie whiskey, wiec "skoczylam" na Tomka, i zapytalam dlaczego mu dal whisky, i poinformowalam go ze na Luce nie pijemy w trakcie pracy, mozemy sie napic, ale dopiero wieczorem po pracy....
Tomek zachowal sie bardzo solidarnie, powiedzial ze on mu nie dal tej whiskey, a na moje pytanie " a kto mu dal?", odpowiedzial " sama go zapytaj", niestety , Farida wygonilam spac bo ledwo stal na nogach, wiec poszlam zapytac Ulicesa, kto dal Faridowi ta whiskey.
Ulices, tez bardzo dyplomatycznie odpowiedzial, "ja nic niewiem, nic nie widzialem, mylem burty"
Zajarzylam ze nie dowiem sie nic od nich....
Farid na drugi dzien przyznal ze sam sie poczestowal i poczestowal tez speca od internetu, w miedzyczasie porozmawialam z agencja, ktora wczesniej zatrudniala Farida na katamaranie przewozacym turystow, okazalo sie ze Farid stracil tam prace przez picie.
Jednak porozmawialam z nim, wiem ze ma 5 dzieci... i postanowilam mu dac szanse.
Narazie uwazam ze warto, Farid stara sie, dba o turystow, i jest przez nich lubiany.
Ucze go gotowac i idzie mu to coraz lepiej, czasami musimy mu pomagac z Ulicesem, bo sie nie wyrabia z czasem, ale generalnie coraz mniej.
W trakcie rejsow, a wlasciwie, pomiedzy rejsami, przy wieczornym winku, poznalam go tez troche blizej, i okazalo sie ze Farid wcale tak duzo nie pije, po prostu ma bardzo slaba glowe do picia, 2-3 male kubeczki wina i Farid jest gotowy:)
Ale chyba zupelnie mnie rozbroil ta poranna kawa... Moja dobra znajoma, Maria z Wenezueli, ktora ze mna mieszkala troche na Luce i wie jak dlugo rano sie budze... powiedziala do mojej zalogi, "jak chcecie miec usmiechnieta kapitan, pamietajcie o porannej kawie dla niej" od tego czasu, kazdego ranka, kiedy tytlko otworze oczy - Farid wrecza mi moj kubek z czarna, mocna i slodka kolumbijska kawa...
Tak samo Farid traktuje turystow, ktorzy wstaja wczesniej, wrecza im kubek swiezo zaparzonej, goracej kawy.
Jeden z turystow, Henry, w ostatnim rejsie nazwal to " room service in 5 stars hotel" :)
Henry byl najstarszym pasazerem, 66 lat, ale poczucie humoru nie opuszczalo go prawie do konca rejsu, ze wszytkiego byl zadowolony i wszystko chwalil, zwatpil troche ostatniej nocy, kiedy wiatrak nad jego koja po prostu "zdechl" przyszedl do sterowki i zaczal troche narzekac na upal...
Jednak na koniec pozegnal nas bardzo cieplo, serdecznymi usciskami.
W tym rejsie mielismy tez sympatyczna polska pare - bardzo zakochani w sobie nawzajem:).... Zuzia i Jacek, ktorzy dopiero zaczynaja swoja podroz po Ameryce Poludniowej, zaczela sie ona dla nich troche niefortunnie, poniewaz krotko po przybyciu do Panamy Zuzia dostala zapalenie pluc i trafila do szpitala, no a pozniej prosto ze szpitala na jacht... gdzie choroba morska nie oszczedzila obojga...
Luka pobila rekord pasazerow - 18 osob razem z zaloga, mielismy 14 turystow, 3 osoby zalogi, na San Blas kapitan jednego z jachtow poprosil mnie abym zabrala jego zaloganta do Cartageny, maja problem z silnikiem, zamowili w Cartagenie czesci, i musza je odebrac. Zawahalam sie, najpierw pomyslalam: nie da rady, bo i tak moja zaloga nie ma gdzie spac, w trojke wymieniamy sie jedna a'la koja w sterowce.... ale zaraz pomyslalam, "no dobrze, a jakbym ja miala taki problem i ktos by mi odmowil?"
Wiec zabralismy kolejnego pasazera bezplatnie, Christiana z Argentyny, ktorego wlaczylismy do zalogi, i pomagal nam w pracach na Luce, zreszta okazal sie bardzo sympatycznym, mlodym czlowiekiem.
Wiekszosc rejsu spedzilismy w czworke w sterowce i kiedy sluchalam Christiana, Farida i Ulicesa dyskutujacych o czyms po hiszpansku, stwierdzilam ze chyba nadszedl czas zaczac uczyc sie tego jezyka...


Na zdjeciu: Henry oraz Ulices i Farid w koszulkach, ktore dostali na pozegnanie od Tomka.
Comments
Vessel Name: Luka
Vessel Make/Model: mikado 56
Hailing Port: Poland, Gdynia
Crew: Tomek & Beata & Wacek
About: *Wacek - Jack Russell Terrier
Extra: www.soloaroundtheworld.com www.skipthedariengap.com
Home Page: http://zeglarz.net.pl

s/v Luka

Who: Tomek & Beata & Wacek
Port: Poland, Gdynia
free counters Liczba wizyt od 31 marca 2011