Po kolejnym super udanym rejsie czarterowym, jestem bardzo pozytywnie nastawiona do swiata i ludzi, moje emocje i pozytywna energia jest tak wysoko, ze az sie tego boje. Tomek mawial ze gorace i zimne jest zle, wszystko musi byc "cieple", zeby sie nie za bardzo sparzyc, ani nie oziebic... poza tym z duzej wysokosci upadek boli mocniej... wiec pragmatycznie sprowadzam sie na ziemie, sama, bezbolesnie.
Luka plywa i zaczyna zarabiac na siebie i na mnie.
Narazie tylko na nasze utrzymanie, ale kiedys bedzie lepiej.
Tuz przed odejsciem Tomka kupilismy drugi jacht CT 67, ketch, wiec kiedy Tomek trafil do szpitala bylismy kompletnie bez grosza, ludzie ktorzy nam wtedy pomogli i pozyczyli pieniadze na szpital i bilety do Polski ( mielismy leciec na operacje) to zeglarze,
Fritz z katamaranu Jaqueline,
Jack, wlasciciel hostelu w Portobelo i s/v Fantasy, Chris z jachtu Sahaga ( kochany czlowiek, mielismy u niego dlug wysokosci 10 tys dolarow, po odejsciu Tomka powiedzial "Tomek byl moim przyjacielem, ty bylas jego zona, zapomnij o tym dlugu" ) i
Mikolaj - s/v YouYou.
Teraz Luka dzielnie pracuje zeby powoli splacic te dlugi.
Bardzo duza pomoc i wsparcie okazal nam tez
Robert Krasowski, ktory jest nie tylko zeglarzem ale takze super kardiologiem, bylismy z nim w ciaglym kontakcie i weryfikowalismy diagnozy kolumbijskich lekarzy.
I w tym momencie musze tez wspomniec o ludziach, dzieki ktorym po odejsciu Tomka mialam za co zyc przez pol roku... zanim bylam w stanie wrocic do pracy....
Przede wszystkim Adam "kiler" z Kanady, ktory zorganizowal cala akcje i zbiorke pieniedzy dla mnie, nastepnie kochany
'ivo" Ryszard Trebacz, ktory od lat zajmuje sie nasza strona internetowa, zupelnie bezinteresownie.
A teraz cala reszta osob, ktore kiedy tylko zechca, moga bezplatnie uczestniczyc w kazdym rejsie na Luce, zawsze bedzie dla nich miejsce, a jak nie bedzie, to sie zrobi:)
Ania i Witek Fedorowicz z rodzina (
rodzice Kuby)
Sylwia Borger z rodzina (
moja kochana siostra )
Bogusia "atoja" z mezem Bogusiem Z.(
wspanialy przyjaciel i super kobieta)
Danuta Koster (moja mama)
Andrzej Tanski "max" z rodzina
Leszek S "ajwoo"
Marek Bednarczyk z rodzina
Grazyna i Maciej Urbanczyk
Sasza z s/v Pacifica
Janusz Biernacki z NY
Marek Siedlecki
Wsparcie emocjonalne otrzymalam od tak duzej liczby osob, ze nawet nie probuje wymieniac, poniewaz boje sie ze kogos pomine...
Dzisiaj mysle o tych wszystkich ludziach z ogromna wdziecznoscia i cieplem, bez nich Luka nigdy by nie ruszyla....
Nie moge tez nie napisac o pierwszym rejsie czarterowym, mojej zalodze, i pomocy zeglarzy i ludzi z Portobelo.
Dwa dni przed rejsem okazalo sie ze jeden z hosteli zrobil blad, i zamiast 11 osob, mam 14, zaczelam myslec jak wybrnac z tej sytuacji delikatnie i powiedziec trzem osobom ze nie moga plynac... i wtedy moj nowy zalogant, Ulices powiedzial "Beata nie martw sie, przygotuje kabine rufowa"
Nie wierzylam, powiedzialam ze nie da sie w ciagu 2 dni oproznic rufowej, z zapasowych czesci, zagli, wymalowac, kupic nowych materacy.... etc., kiedy jest jeszcze tyle innych rzeczy do zrobienia przed rejsem...
Ulices udowodnil mi ze mozna, pomogl mi przygotowac lodke do rejsu i "zrobil" ta kabine... wlasciciel lokalnego baru odstapil mi bezplatnie pomieszczenie w swoim domu, abym mogla tam przechowywac rzeczy z kabiny rufowej, jedyna rzecza, ktora musialam zrobic to kupic gabke i dociac materace na jedna dwuosobowa i druga, pojedyncza koje.
Dzien przed rejsem.
Wiedzialam ze mam na koncie jakies $1000, kolejne $700 na koncie paypal, obliczylam ze to jakos skromnie wystarczy aby kupic 100 galonow ropy, nowe materace, zywnosc i oplaty portowe.
Zalogowalam sie do naszego konta bankowego (mojego i Tomka) w internecie aby jeszcze raz sie upewnic ile moge wydac i okazalo sie ze jest tam MINUS 140 DOLAROW, moje serce zaczelo pracowac na najwyzszych obrotach, moj mozg tez :) I co teraz?, jutro 14 osob ma ze mna plynac, a ja jestem bez kasy.... jak to zrobic? Jak kupic rope i zywnosc? No i co sie stalo z pieniedzmi na koncie?
Sprawa pieniedzy jest do dzis niewyjasniona, wiem tylko ze stan Nevada ( w ktorym Tomek kiedys mieszkal) pobral sobie te pieniadze z konta, wciaz czekam na ospowiedz - dlaczego i za co.
Jednak najwazniejsze jest to, ze nie majac pieniedzy, dzieki pomocy ludzi, udalo mi sie zrobic ten czarter...
W lokalnym sklepie wzielam zakupy na kredyt, rope tez kupilam na kredyt od sympatycznego Panamczyka - Alloya, zaloge wyzywilam w lokalnej restauracji, oczywiscie tez na kredyt:) Materace na koje pozyczylam od zeglarzy z innych jachtow, nie za bardzo pasowaly, ale ..... :)
W dniu w ktorym ruszalismy w rejs, kiedy turysci zaplacili za czarter... natychmiast pojechalam oddac pieniadze, zaplacilam tez ludziom za pomoc w ostatnich przygotowaniach Luki do czarteru, odlozylam kase na oplacenie zalogi.... i okazalo sie ze ... funduszy niewiele zostalo.
I wtedy zaczelam myslec "a jak bedziemy mieli jakas awarie, bedziemy musieli przerwac rejs i oddac ludziom pieniadze? co ja wtedy zrobie?"
To byl najbardziej stresujacy rejs w moim zyciu, pierwszy bez Tomka, na dodatek "na kredyt", w trakcie rejsu wypilam chyba beczke kawy, i wypalilam setki papierosow...
Po tym rejsie moj zalogant, Ulices, powiedzial "Beata, masz dobrego aniola stroza", zgadzam sie, Tomek tez tak zawsze mowil....